Luka dla przedmiotów niskocennych remedium na Polski Ład?

Luka dla przedmiotów niskocennych remedium na Polski Ład?

Pisaliśmy już w naszym newsletterze o sytuacji przedmiotów poleasingowych, starając się konsekwentnie prostować fake newsy z tego obszaru, oraz wskazywać na szanse ograniczenia niekorzystnych zmian, jakie wprowadził w tym obszarze Polski Ład. Było już m.in. o wynoszącym 3% podatku od przychodu ze sprzedaży na ryczałcie, braku zmian w VAT i możliwości sprzedaży przedmiotu bez tego podatku czy opcji dokonania darowizny. Jest jednak jeszcze co najmniej jedno rozwiązanie.

Kolejna możliwość wiąże się ze specjalnym traktowaniem na gruncie PIT przychodów ze sprzedaży przedmiotów niskocennych, co może się okazać prostą i bezpieczną optymalizacją dla leasingobiorców.

Luka w przepisach?

Dla księgowych i dyrektorów finansowych spółek kapitałowych oczywistą sprawą jest ujęcie w rachunku podatkowym przychodów ze sprzedaży przedmiotów poleasingowych na gruncie CIT. Ta operacja nie jest odrębnie regulowana w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych – towar wykupiony z leasingu przez osobę prawną może trafić na magazyn jako towar handlowy, do kosztów z uwagi na niską cenę albo do ewidencji środków trwałych. Niska wartość przedmiotu nie ma w tym zakresie znaczenia.

Zaskakujące w tym względzie może być to, że kwestia ta jest uregulowana odmiennie na gruncie PIT.

Chodzi o przepisy dwóch ustaw. Po pierwsze – ustawy o PIT. Jej art. 14 ust. 2 pkt 1 lit. b wskazuje, że „przychodem z działalności gospodarczej są również przychody z odpłatnego zbycia składników majątku będących składnikami majątku, o których mowa w art. 22d ust. 1, z wyłączeniem składników, których wartość początkowa ustalona zgodnie z art. 22g nie przekracza 1500 zł”.

Art. 22d ustawy o PIT stanowi z kolei, że „podatnicy mogą nie dokonywać odpisów amortyzacyjnych od składników majątku, o których mowa w art. 22a i 22b, których wartość początkowa, określona zgodnie z art. 22g, nie przekracza 10 000 zł; wydatki poniesione na ich nabycie stanowią wówczas koszty uzyskania przychodów w miesiącu oddania ich do używania”.

W przepisie mowa jest o tzw. środkach trwałych niskocennych – składnikach majątku, które spełniają warunki do klasyfikowania ich jako środki trwałe (w szczególności przewidywany czas użytkowania przekraczający rok), a które z uwagi na niską wartość (do 10 000 zł) mogą być ujęte bezpośrednio w kosztach. Sprzedaż takich przedmiotów zasadniczo stanowi przychód – za wyjątkiem jednak tych środków niskocennych, których wartość początkowa nie przekracza 1500 zł.

Przepis, który pozwala na wyłączenie ceny sprzedaży auta z przychodów podatkowych, nie jest nowy. W odniesieniu do niego interpretację wydano już w 2010 r. Nie zaskakuje, że organ zajął w niej stanowisko, zgodnie z którym przychód podatkowy jednak w takiej sytuacji powstaje – jednak nie dlatego, że racje fiskusa były uzasadnione, tylko dlatego, że pozytywna interpretacja otwierałaby szeroko furtkę do optymalizacji podatkowej. Argumentacja organu wyrażona w interpretacji jest dalece nieprzekonująca.

W teorii jest praktycznie niemożliwe, aby samochód osiągnął tak niską wartość. 1500 zł to właściwie cena złomu. Jednak nie w przypadku przedmiotów poleasingowych, których cena została w całości spłacona w ratach. Wówczas można wykupić samochód za 1000, 100 czy nawet 10 zł.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nowo wprowadzony przepis art. 14 ust. 2 pkt 19 ustawy o PIT (tzn. przepis, który wprowadza opodatkowanie sprzedaży przedmiotów poleasingowych wykorzystywanych prywatnie) załatwia sprawę. Mowa w nim jest bowiem o przychodach z „odpłatnego zbycia składników będących rzeczami ruchomymi, wykorzystywanych na potrzeby związane z działalnością gospodarczą lub przy prowadzeniu działów specjalnych produkcji rolnej, na podstawie umowy, o której mowa w art. 23b ust. 1 (…)”. Chodzi w nim zatem o sprzedaż takich przedmiotów, które w działalności były tylko wykorzystywane, a nie do niej wprowadzone. Wykupienie przedmiotu do firmy powoduje „przeskoczenie” z punktu 19 na punkt 1, czyli ten, który przewiduje, że przychodem z działalności nie są przychody z odpłatnego zbycia składników majątku, których wartość początkowa nie przekracza 1500 zł.  

Wspomniany przepis nie jest nowy. W odniesieniu do niego interpretację wydano już w 2010 r. (chodzi o interpretację Dyrektora Izby Skarbowej w Poznaniu z 8 kwietnia 2010 r., nr ILPB1/415-83/10-2/KŁ). Nie zaskakuje, że organ zajął w niej stanowisko, zgodnie z którym przychód podatkowy jednak w takiej sytuacji powstaje – jednak nie dlatego, że racje fiskusa były uzasadnione, tylko dlatego, że pozytywna interpretacja otwierałaby szeroko furtkę do optymalizacji podatkowej. Argumentacja organu wyrażona w interpretacji jest dalece nieprzekonująca i sprowadza się do uznania, że przedmiot leasingowy staje się majątkiem firmy z samego faktu zawarcia umowy. Doświadczenia z wykupem prywatnym i późniejsza zmiana przepisów wskazują jednak, że ten tok myślenia był błędny, ponieważ używanie samochodu i jego późniejszy wykup to dwie osobne transakcje. Sprzedaż wykupionego samochodu to już nie sprzedaż auta „używanego” w firmie, ale właśnie sprzedaż niskocennego środka trwałego.

Jak do sprawy odnosi się zaś ustawa o ryczałcie?

Drugim kluczowym w całej sprawie aktem prawnym jest ustawa o ryczałcie (ściślej – o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne). Tu zastosowanie znajduje jej art. 12 ust. 1 pkt 7. W myśl tego przepisu, stawkę ryczałtu 3% stosujemy do zbycia środków trwałych, a także składników majątku, o których mowa we wspominanym wcześniej art. 22d ust. 1 ustawy o PIT – jednakże z wyłączeniem tych składników, których wartość nie przekracza 1500 zł.

Istnieje więc pełna spójność obu ustaw – o PIT i o ryczałcie. Skoro taka sprzedaż nie jest w ogóle opodatkowana, to nie ma też zastosowania stawka w wysokości 3% – nie ma bowiem do czego jej stosować. Brak stawki określonej dla takiej operacji jednoznacznie to potwierdza.

Renesans starej luki?

Wydaje się, że omawiana luka nie była specjalnie często wykorzystywana z uwagi na fakt, że dotychczas bardziej opłacało się wykupić samochód prywatnie – wtedy przedsiębiorca oszczędzał i na PIT, i na VAT. W realiach Polskiego Ładu uniknięcie obu podatków nie jest już zadaniem prostym i wymaga pewnej „kombinatoryki”. Oczywiście przedsiębiorca może się zdecydować na wykupienie samochodu prywatnie i sprzedanie go po jakimś czasie bez VAT. Jeśli jednak przedsiębiorca nie ma zamiaru wymieniać samochodu w najbliższym czasie i wykupi go na firmę po to, by uwzględniać w kosztach podatkowych rachunki za paliwo, ubezpieczenie czy przeglądy, opisane rozwiązanie wydaje się być niezwykle atrakcyjne. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z samochodem, którego realna wartość rynkowa jest wysoka.

Na pewno ugruntowanie się korzystnej praktyki organów (tak jak to miało miejsce w przypadku wykupu prywatnego) zwiększałoby szanse podatników na bezpieczne wyłączenie ceny sprzedaży auta z przychodów podatkowych. Z drugiej strony występowanie o interpretację w tym względzie to najlepsza droga do „zachęcenia” Ministerstwa Finansów do zmiany przepisów – tak, jak miało to miejsce w przypadku prywatnych wykupów.

Bartosz Mazur

Autor: Bartosz Mazur, doradca podatkowy