Polski Ład. Kto zyska, kto straci?
Wszystko wskazuje na to, że na rewolucyjnym projekcie zmian w ustawach podatkowych zyskają głównie osoby najmniej zamożne. Nowe przepisy mogą być jednak niezwykle dotkliwe dla biznesu i w przypadku wielu przedsiębiorców wymuszą zmianę formy prowadzonej działalności lub opodatkowania.
Po tym jak w ubiegłym tygodniu opublikowano projekt tzw. Polskiego Ładu, Ministerstwo Finansów poinformowało o wydłużeniu konsultacji społecznych w zakresie rozwiązań podatkowych związanych z nowym projektem. Początkowo konsultacje miały potrwać dwa tygodnie, ale z uwagi na – jak określił resort finansów – sygnały płynące z rynku, wydłużono je do pięciu tygodni i mają się one zakończyć 30 sierpnia.
Tego, jak brzmiały wspomniane rynkowe sygnały, można się jedynie domyślać. Według analiz na tzw. Polskim Ładzie skorzystają głównie najmniej zamożni – blisko 70% emerytów i rencistów, a także osoby zatrudnione na umowę o pracę, których miesięczne wynagrodzenie brutto nie przekracza kwoty 5 tys. zł. Z kolei podatnicy uzyskujący dochód do 2,5 tys. zł brutto w skali miesiąca (według wyliczeń Ministerstwa Finansów to blisko 9 mln Polaków) w ogóle przestaną płacić PIT.
Korzyści mają wynikać z istotnych modyfikacji zasad opodatkowania i oskładkowania osób fizycznych, zakładających m.in. zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, podwyższenie drugiego progu podatkowego do 120 tys. zł oraz wprowadzenia specjalnej „ulgi dla klasy średniej”, która ma neutralizować efekt zmian dla części pracowników, osiągających nieco wyższe dochody (według analiz tzw. Polski Ład ma być neutralny finansowo dla zatrudnionych na umowę o pracę, którzy uzyskują miesięczne wynagrodzenie do wysokości około 8 tys. zł brutto).
Choć projekt przepisów zakłada nowe, obniżone stawki ryczałtu dla kilku grup podatników, to jednocześnie projektowane zmiany są niezwykle dotkliwe dla biznesu i w przypadku wielu przedsiębiorców wymuszą zmianę formy prowadzonej działalności lub opodatkowania. Wynika to m.in. z planowanego oskładkowania dochodów opodatkowanych skalą i podatkiem liniowym składką zdrowotną pobieraną od dochodu w wysokości 9% – bez możliwości odliczenia jej od podatku.
I choć projekt przepisów zakłada też nowe, obniżone stawki ryczałtu dla kilku grup podatników (w tym niektórych informatyków i inżynierów czy personelu ochrony zdrowia), to jednocześnie projektowane zmiany są niezwykle dotkliwe dla biznesu i w przypadku wielu przedsiębiorców wymuszą zmianę formy prowadzonej działalności lub opodatkowania.
Wynika to m.in. z planowanego oskładkowania dochodów opodatkowanych skalą i podatkiem liniowym składką zdrowotną pobieraną od dochodu w wysokości 9% – bez możliwości odliczenia jej od podatku.
Stracą firmy jednoosobowe i wspólnicy spółek osobowych, opodatkowani dotąd podatkiem liniowym. Dla tych osób projektowane zmiany oznaczają podwyżkę podatków o 9 pkt. proc. Dla niektórych z nich pewnym rozwiązaniem łagodzącym skutki zmian będzie przejście na ryczałt ewidencjonowany, jednak nie dla wszystkich będzie to opłacalne. Nieopłacalne będzie też już wypłacanie członkom zarządu wynagrodzeń na podstawie uchwały, co jest szczególnie dotkliwe dla najmniejszych spółek z o. o.
W przypadku sektora MŚP rozwiązaniem może się okazać przekształcenie w spółkę komandytową, SKA lub przejście na system estoński, który ma zostać znacząco zmodyfikowany. Zmiany mają polegać na likwidacji większości warunków stosowania tego systemu, co może przyczynić się do jego popularyzacji (aktualnie formułę tę stosuje marginalna liczba podatników). Co niezwykle istotne, zwiększona zostanie proporcja odliczenia u wspólnika CIT zapłaconego przez spółkę. Zastosowanie powyższych rozwiązań może pozwolić na uzyskanie efektywnej stopy opodatkowania dochodów nieprzekraczającej 20%. Niestety, wspomniane formy działalności są znacznie bardziej skomplikowane, a w konsekwencji wielokrotnie droższe w obsłudze i mniej komfortowe w porównaniu do działalności jednoosobowej czy spółki cywilnej.
Rykoszetem zmiany odbiją się na spółkach współpracujących z samozatrudnionymi. Podwyżka podatków u tych osób może jeszcze bardziej zwiększyć presję płacową.
Stracą też duże spółki. Przede wszystkim te, które korzystają z finansowania dłużnego w dużej skali oraz spółki nieruchomościowe. Zyskać mogą przede wszystkim spółki produkcyjne. Na korzyści wynikające z wprowadzenia tzw. Polskiego Ładu mogą liczyć też polskie spółki holdingowe. Przewidziane dla nich preferencje mają dotyczyć dywidend (aktualnie nieobjętych zwolnieniem) oraz transakcji zbycia udziałów.
Ważną, a niezapowiadaną wcześniej zmianą, jest wprowadzenie obowiązku przesyłania do urzędu skarbowego nowej formy JPK, tj. ksiąg prowadzonych dla celów podatku dochodowego. Reforma ta będzie miała dwie podstawowe konsekwencje. Po pierwsze, konieczne będzie dostosowanie systemu księgowego do przesyłania do urzędu stosownych danych, co będzie się wiązać z dużymi kosztami (w szczególności u większych podatników). Po drugie, ryzyko ujawnienia wszelkich nieprawidłowości w rozliczeniach podatnika znacznie się zwiększy. Pewnym pocieszeniem jest to, że obowiązek przesyłania JPK z księgami prowadzonymi dla celów podatku dochodowego ma wejść w życie dopiero 1 stycznia 2023 r.
Jak poinformował premier Mateusz Morawiecki, pierwsze czytanie projektu ustawy wprowadzającej rozwiązania, które składają się na tzw. Polski Ład, ma odbyć się w ciągu kilku najbliższych tygodni – tak, aby proces legislacyjny zakończył się przed końcem listopada 2021 r. Z uwagi na wczesną fazę prac nad projektem podejmowanie radykalnych działań w tym zakresie wydaje się jeszcze przedwczesne. Warto jednak obserwować dalsze prace nad projektem – tak, by możliwe było przygotowanie się do zapowiadanych zmian z odpowiednim wyprzedzeniem.
Autor: Bartosz Mazur, doradca podatkowy