Samochód na estońskim CIT. Czy trzeba płacić podatek od wydatków niezwiązanych z działalnością?

Samochód na estońskim CIT. Czy trzeba płacić podatek od wydatków niezwiązanych z działalnością?

Mimo upływu czasu od nowelizacji przepisów dotyczących estońskiego CIT, która nastąpiła 1 stycznia 2023 r., nie wykształciła się istotna (albo nawet żadna) praktyka interpretacyjna dotycząca prywatnego użytku samochodów na CIT estońskim. Wydaje się, że obecnie powszechne stało się założenie, że w takiej sytuacji podatek jest należny. Czy jednak to podejście jest słuszne i znajduje oparcie w obecnych regulacjach?

Ukryte zyski i wydatki niezwiązane – historia przepisu

Definicja ukrytych zysków w CIT tzw. estońskim jest bardzo szeroka i niejasna. W zasadzie każde świadczenie potencjalnie może być ukrytym zyskiem, o ile spełnia ustawowe warunki – jednak ocena tej sytuacji jest niezwykle trudna.

Znacznie łatwiej jest w przypadku wydatków związanych z samochodami. Przepis art. 28m ust. 4 pkt 2 stanowi bowiem, że do ukrytych zysków, o których mowa w ust. 1 pkt 2, nie zalicza się: „wydatków i odpisów amortyzacyjnych oraz odpisów z tytułu trwałej utraty wartości, związanych z używaniem samochodów osobowych, środków transportu lotniczego, taboru pływającego oraz innych składników majątku:

a) w pełnej wysokości – w przypadku składników majątku wykorzystywanych wyłącznie na cele działalności gospodarczej,

b) w wysokości 50% – w przypadku składników majątku, które nie są wykorzystywane wyłącznie na cele działalności gospodarczej”.

Przepis ten obowiązuje w niezmienionej formie od 2021 r.

Historycznie problematyczne było to, że regulacja ta dotyczyła wyłącznie ukrytych zysków. Na tym gruncie powstała dość szeroka praktyka orzecznicza, z której wynikało, że przywoływany przepis dotyczył wyłącznie ukrytych zysków i nie można go było stosować przez analogię do wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą. W efekcie istniejąca podstawa prawna umożliwiała wyłącznie opodatkowanie użytku tych samochodów, które były wykorzystywane do prywatnych celów wspólników i ich osób powiązanych. 

Chociaż przepis ten nie uległ zmianie, 1 stycznia 2023 r. pojawiła się podstawa prawna do objęcia opodatkowaniem samochodów także w innych przypadkach. Do art. 28m dodano bowiem ust. 4a, którego brzmienie jest analogiczne jak ust. 4, ale obejmuje on wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą. Nowelizacja spowodowała, że księgowi najczęściej uznają, że prywatny użytek aut przez pracowników powoduje obowiązek opodatkowania 50% wydatków/odpisów związanych z tymi samochodami. Czy słusznie?

Niezwiązany z działalnością użytek w działalności

W pierwszej kolejności należy sobie odpowiedzieć na pytanie o kwalifikację prawną takiego użytku pracowniczego.

Benefity pracownicze nie są wprost regulowane w kodeksie pracy. W praktyce uznaje się je za świadczenie należne ze stosunku pracy. Prawidłowość koncepcji utożsamiania benefitów z szeroko rozumianym wynagrodzeniem za pracę, które jest wliczane do dochodu ze stosunku pracy, potwierdza stanowisko Głównego Inspektora Pracy z 2009 r. (GPP-471-4560-22/09/PE/RP) (por.: Anna Gwiazda, dr Joanna Ostojska-Kołodziej, Prawo pracy a świadczenia pozapłacowe, Ogólnopolska Gazeta Finansowa z 9 września 2016 r., str. 50). Na gruncie przepisów podatkowych kwestia ta jest jeszcze prostsza, ponieważ art. 12 ust. 1 ustawy o PIT definiuje przychody ze stosunku pracy maksymalnie szeroko, wliczając do tej kategorii m. in. świadczenia nieodpłatne.

Podatnicy korzystający z samochodów opodatkowani estońskim CIT posiadają silne argumenty za niepłaceniem podatku od prywatnego użytku samochodu przez pracowników. Warto rozważyć więc zawnioskowanie o interpretację indywidualną i – w razie wydania interpretacji negatywnej – wdanie się w spór sądowy z organem.

Jak się do tego ma prywatny użytek samochodów? Otóż praktyką – nawet nie tyle częstą, co powszechną – jest działanie, które polega na tym, że pracodawca udostępnia pracownikowi samochód do celów służbowych, ale zezwala mu również na korzystanie z auta do celów prywatnych. Nie wydaje się, by ktokolwiek kwestionował uznanie takiego świadczenia za element wynagrodzenia pracownika. Jest to taki sam benefit jak np. karta multisport czy ubezpieczenie zdrowotne – a zatem dodatkowe świadczenie, które przysługuje pracownikowi tylko dlatego, że pracuje u danego pracodawcy. Co krytycznie wręcz istotne, taki użytek jest po stronie pracownika opodatkowany i oskładkowany, tak samo jak każdy inny element wynagrodzenia.

Powstaje zatem pytanie: jakie są argumenty (poza wykładnią historyczną, tzn. założeniem, że celem wprowadzenia art. 28m ust. 4a było opodatkowanie tej kategorii) za opodatkowaniem prywatnego użytku aut przez pracowników w przypadku estońskiego CIT?

„Wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą” nie są co prawda zdefiniowane, ale rozumiejąc przepis literalnie, można dojść do wniosku, że chodzi o takie wydatki, które są związane z czymś innym niż biznes podatnika. Wyobraźmy sobie, że spółka zakłada fundację charytatywną i czasem użycza nieodpłatnie samochody do tej fundacji. Ewentualnie ta sama spółka, bez żadnego uzasadnienia biznesowego i tytułu prawnego, zezwala na korzystanie z tych samochodów podmiotowi powiązanemu. Albo prominentnemu politykowi. W takiej sytuacji samochód ewidentnie nie jest wykorzystywany wyłącznie do działalności gospodarczej. Zupełnie innym przypadkiem jest użytek prywatny pracownika. Pracodawca nie oddaje pracownikowi samochodu bez celu biznesowego, a wręcz przeciwnie, robi to wyłącznie w tym celu. Dzieje się tak albo dlatego, że w danej branży jest to standard, albo dlatego, że dana firma chce zwiększyć swoją atrakcyjność na rynku pracy. Pracownik, który otrzymuje taki benefit, jest w sposób oczywisty bardziej zadowolony i zmotywowany do pracy niż ten, który z samochodu korzystać na koszt pracodawcy nie może. Można wręcz spotkać na rynku przypadki, gdzie zapewnienie tego benefitu pozwala zatrzymać pracowników, którzy w przeciwnym razie byliby wysoce skłonni zmienić pracodawcę. Teza o tym, że wydatki na najem, leasing czy zakup takich samochodów są „niezwiązane z działalnością” jest więc co najmniej karkołomna i nietrafiona.

Czy słuszne byłoby twierdzenie, że celem takich wydatków nie jest działalność firmy, ale prywatne cele pracowników? Nie należy mylić podatku dochodowego (w tym „estońskiego”) z VAT, gdzie obowiązuje zasada opodatkowania konsumpcji. Realizacja prywatnych celów pracowników też jest bowiem działalnością gospodarczą. Już choćby zwykłe wynagrodzenie pieniężne jest wydatkiem na prywatne cele pracowników, a nikt nie twierdzi, że wydatki pracodawcy na ten cel nie są związane z wykonywaną przez niego działalnością. Pracownicy pracują u podatnika, zapewniając im przychody, i należy im się za to wynagrodzenie. Dlatego też wydatki na tych pracowników – ich wynagrodzenia pieniężne, benefity czy wpłaty na ZFŚS – stanowią wydatki nie tyle „związane”, co „konieczne” dla prowadzenia działalności gospodarczej.

Idąc dalej, skoro już ustaliliśmy, że możliwość korzystania z samochodu jest rodzajem wynagrodzenia, to dlaczego ten rodzaj benefitu miałby być dyskryminowany w stosunku do wynagrodzeń pieniężnych, ale też innych benefitów? Na ten moment inne benefity są bowiem uznawane za wydatki, które są związane z działalnością w reżimie estońskiego CIT. Istnieje wiele interpretacji indywidualnych w tym zakresie.

W końcu, gdyby uznać, że użytek prywatny nie jest związany z działalnością, trzeba byłoby uznać, że samochody używane również prywatnie nie dają prawa do (pełnych) kosztów podatkowych w klasycznym CIT oraz PIT – bo, konsekwentnie, również nie byłyby to wydatki związane w pełni z działalnością gospodarczą. Na ten moment w praktyce rozliczania tych podatków takie twierdzenia jednak raczej się nie pojawiają.

Co dalej?

Z pewnością podatnicy korzystający z samochodów opodatkowani estońskim CIT posiadają bardzo silne argumenty za niepłaceniem podatku od prywatnego użytku samochodu przez pracowników. Mimo to ryzyko sporu na tym tle z organem w razie kontroli byłoby ogromne.

Co zatem pozostaje? Z pewnością warto rozważyć zawnioskowanie o interpretację indywidualną i – w razie wydania interpretacji negatywnej – wdanie się w spór sądowy z organem. Chociaż nie ma gwarancji pozytywnego wyniku takiego sporu, dla podatników to jedyna droga do obrony przysługujących im praw.

Bartosz Mazur

Autor: Bartosz Mazur, doradca podatkowy